Z nastaniem jesiennych dni
Cały celtycki świat oparty jest na tajemniczym związku pomiędzy człowiekiem a źródłem ludzkiego życia, czyli Słońcem. Fakt ten od dawna zauważyli kapłani celtyccy – Druidzi a druidyzm praktykowany przez dawnych Celtów, ustanowił zależność przemijania ludzkiego życia zależnego od Słońca i pór roku.
Dla Słońca i dla Księżyca
Celtowie i ich kapłani, odprawiali sukcesywnie poświęcone Słońcu i Księżycowi rytuały, co tworzyło według nich równowagę pomiędzy niebem a ziemią oraz pomiędzy kobietami a męskim światem. W czasie przesilenia jesiennego szczególnie było czczone Słońce, ponieważ poprzez szarugi jesienne mało go można było uświadczyć.
„Śmierć Słońca”
Tak zwana „śmierć Słońca” czyli okres, kiedy świeci ono najmniej, a niekiedy wcale nie widać go na nieboskłonie, odczuwana jest już w październiku i listopadzie. Wtedy to wyraźniej krótsze są dni, a noce wyraźniej dłuższe, a niekiedy wydawałoby się, że nie mają one końca. Aby, jak uważali Celtowe, dobroczynna moc Słońca nie zapomniała o ludziach, kapłani celtyccy rozkazywali wszystkim mieszkańcom wioski palić wielkie ogniska w czas długiej jesieni. Czyniono tak, aby blask ognia przypominał ludziom o świetle promieni słonecznych, przy których wszystko budzi się do życia. Czas, gdy Słońce na niebie najbardziej operuje, to czas szczęścia, jakie spływa na każdego człowieka, dlatego wszyscy ludzie ochoczo zawsze czekali na letnie dni.
Pradawne dzieje
W pradawnych czasach, kiedy to Celtowie pomieszkiwali razem ze Słowianami na ich ziemi, w początkach jesieni obchodzili oni święto „pożegnania Słońca”. Wtedy to najpiękniejsza z dziewczyn mieszkająca w wiosce przebierała się w jasne szaty, a wszyscy wokół opłakiwali jej rychłe odejście i nastanie smutnego czasu zimy. Druidzi skrapiali jej oblicze wodą, na znak wylewania łez tęsknoty za promieniami słonecznymi.
W czasie nastania jesieni mimo to, że dzień i noc znajdują się względem siebie w równowadze, kapłani celtyccy zdawali sobie sprawę, że moc Słońca słabnie. Dlatego też, aby z odpowiednią siłą wróciło ono do ludzi z nastaniem wiosny i lata, w specjalnych obrzędach dziękowano mu za „dary żniw”. A podczas wiosennej równonocy, podczas której siła Słońca rośnie, a wszyscy świętowali czas „dobrego siewu”.
Koniec października początek listopada
W Samhain, czyli podczas święta przypadającego między 31 października a 2 listopada, Celtowie wypędzali zwierzęta gospodarskie z ich pomieszczeń, by wśród magicznych kamiennych kręgów, były one w specjalny sposób pobłogosławione przez bogów. Wierzono, że udające się na częściowy odpoczynek Słońce, łaskawym okiem będzie błogosławiło je przez okres zimy, a także będzie dalej ono mogło umilać czas zarówno bogom, jak i człowiekowi.
Dni zasuszonych kwiatów
Z nastaniem jesieni, Celtowie suszyli kwiaty i zioła. Wierzyli, że tam, gdzie są zasuszone kwiaty, zapanuje zdrowie, szczęście i radość. Od Celtów pochodzi też jedna z dziedzin medycznych, a mianowicie aromatoterapia. Oni to bowiem upajali się zapachem suszonych roślin, które jak wierzyli, koiły nerwy i obdarowywały wszystkich dobrym snem, w czasie gdy Celtowie palili święte ognie przypominające zimą Słońce i ochoczo zbierali miód leśny, który reperował ich zdrowie w okresie dużych mrozów.
Ewa Michałowska-Walkiewicz

