Nasza Gazeta w Irlandii Z wanną na szczyt Kilimandżaro - Portal Polonii w IrlandiiPortal Polonii w Irlandii

Z wanną na szczyt Kilimandżaro

kilimandzaro72_pdNie na co dzień dublińczyk zdobywa szczyt Kilimandżaro. Zwłaszcza taki, który niesie ze sobą wannę na plecach. Robbie Dowling, jeden ze znanych irlandzkich podróżników, właśnie tego dokonał. Pomimo licznych trudności i chwil zwątpienia, udało mu się zdobyć najwyższy afrykański szczyt.

Kilimandżaro, znane również jako „Dach Afryki”, jest jedną z najbardziej znanych na świecie gór. Położona w Tanzanii przy granicy z Kenią, stanowi jeden z najpopularniejszych celów wypraw wspinaczy. Przy wysokości 5895 m n.p.m. jest najwyższą samotnie stojącą górą na świecie. Właśnie zdobył ją podróżnik z Dublina.

57-letni Robbie Dowling swoją wyprawę planował przez 5 lat. Afrykański szczyt zdobył w ciągu 5 morderczych dni. Podczas wspinaczki poza ekwipunkiem niósł ze sobą 44-kilogramową wannę, którą ochrzcił imieniem Sheila.

Jak wspomina dubliński podróżnik na łamach „The Journal.ie”, najgorszy był ostatni dzień, gdy zbliżał się do szczytu. Z mniejszą ilością tlenu wspinaczka z wanną była „prawdziwym koszmarem”. A śmierć nie była wcale tak daleko. Mężczyzna jednak pokonał siebie. Będąc ponad chmurami stanął na wierzchołku „Dachu Afryki”. Śmiertelnie zmęczony, ledwo żywy, ale uśmiechnięty.

To nie pierwsza wyprawa Dowlinga z Sheilą. Towarzyszyła mu ona podczas poprzednich eskapad. W 2007 roku przepłynął z nią 500 km rzeką Amazonką.

Dlaczego akurat wanna? – Gdy miałem 22 lata, ktoś spytał się mnie, co chcę zrobić zanim umrę – wspomina nietypowy podróżnik. – Wyobraziłem sobie siebie, jak stoję w wannie płynąc Amazonką. I tak to się zaczęło. Robbie jednak zarzeka się, że nigdy nie użyje jej do kąpieli. Do samego końca będzie służyła ona wyższym celom.

Wspinaczka na Kilimandżaro nie będzie ostatnią eskapadą szalonego Irlandczyka. Planuje udać się on do Salar de Uyuni. To największe solnisko na świecie położone jest w Boliwii. To, kiedy wybierze się tam z Sheilą zależy od tego, jak prędko znajdzie sponsorów na tę wyprawę. Na pewno jednak nie odpuści.

Zapytany, czy wspiąłby się na Kilimandżaro jeszcze raz, odpowiada: „Cholera, nigdy w życiu”. Jak jednak zaznacza, „życie jest po to, by przeżyć je na całego, a nie po prostu je przeczekać”. Jego szalone wyprawy z czekaniem miały niewiele wspólnego.


Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.