Nasza Gazeta w Irlandii Niewiarygodna historia Julii Clarke - Portal Polonii w IrlandiiPortal Polonii w Irlandii

Niewiarygodna historia Julii Clarke

Pocałunek, który wywołał skandal

W 1937 r. Wolne Państwo Irlandzkie, jak oficjalnie nazywała się wtedy Irlandia, było niezależne od Wielkiej Brytanii dopiero od 15 lat. 1 lipca tego roku odbyło się referendum, w którym większość głosujących zatwierdziła nowy projekt konstytucji. Miał wejść w życie w grudniu.

Ówcześnie jednak, niepodległość Wolnego Państwa Irlandzkiego nie przekładała się na dodatkowe swobody dla jego mieszkańców. Zwłaszcza, gdy w grę wchodziły kwestie moralności czy obyczajowości.

Tamtej jesieni, pozornie niewinny romans zakończył się rozprawą sądową, która trafiła na pierwsze strony gazet na całym świecie.

Pewnego październikowego wieczoru 1937 r., w nadmorskiej miejscowości Blackrock, niedaleko Dundalk w hr. Louth, widziano młodego mężczyznę i kobietę całujących się w miejscu publicznym. Oboje byli dorośli a pocałunek był dobrowolny i mieścił się w granicach zdroworozsądkowo pojmowanej przyzwoitości.

Do pocałunku doszło, niestety, na terenie kościoła. Nikt by się nawet o nim nie dowiedział, gdyby nie fakt, że młoda para była obserwowana przez kilku miejscowych, którzy „widzieli obejmującą się parę” i… wezwali policję. Kiedy funkcjonariusz się pojawił, poinformował mężczyznę i kobietę, że złożono na nich skargę i poprosił o podanie nazwisk. Przedstawili się, a także przyznali do pocałunku.

Dla lokalnego sędziego, Goffa, była to okazja do zastosowania niedawno wprowadzonego aktu prawnego, oficjalnie znanego jako Ustawa o zmianie prawa karnego (1935), obszernego zbioru przepisów, które między innymi uczyniły import antykoncepcji do Wolnego Państwa Irlandzkiego przestępstwem karanym wysoką grzywną lub pozbawieniem wolności do sześciu miesięcy.

Jednakże, w tym konkretnym przypadku, to rozdział 18. Ustawy, która odnosiła się do „nieprzyzwoitości publicznej”, dała sędziemu Goffowi uprawnienia do wykazania, że tego typu zachowanie musi zostać ukarane. Rozdział 18. wprawdzie był surowy, lecz można było go interpretować na różne sposoby.

Prawo stanowiło, że każdy, kto publicznie popełni czyn, który „obrazi skromność, wywoła skandal lub zaszkodzi moralności”, będzie winny przestępstwa, a po skazaniu będzie podlegał „grzywnie nieprzekraczającej 2 funtów” (w tamtych czasach była to dość duża suma) lub „według uznania sądu, karze pozbawienia wolności na okres nieprzekraczający miesiąca”.

W tym konkretnym przypadku kara sądowa, jaką otrzymali dwoje oskarżonych była dość nieproporcjonalna – najwyraźniej ze względu na płeć oskarżonych.

W obronie młodego mężczyzny argumentowano, że był on „szanowany”, ale w czasie incydentu „wypił o jednego lub dwa drinki więcej niż powinien”. Jego adwokat podkreślił, że „nie było nic niemoralnego w tym, co się stało”.

Początkowo, nawet sędzia Goff wydawał się z tym zgadzać i słyszano, jak mówił: – Nie było przestępstwa. Zdecydowałem się zaniechać postępowania przeciwko młodemu mężczyźnie (którego nazwiska ani wieku nigdy nie podano) pod warunkiem, że przekaże darowiznę w wysokości 2 funtów na cele charytatywne i pokryje koszty sądowe.

Sprawy potoczyły się jednak zupełnie inaczej dla młodej kobiety, Julii Clarke, która urodziła się w Carrick w hr. Donegal, ale mieszkała w Glasgow w Szkocji. Kiedy doszło do incydentu, była na wakacjach w Blackrock.

Funkcjonariusz miejscowej Gardy zeznał, że chociaż młody mężczyzna wydawał się pić, kobieta wyglądała na trzeźwą. Jednak w sądzie sędzia Goff zapytał złowrogo: – Jakim typem dziewczyny jest?

Pomimo faktu, że nie widomo nic o tym, by kiedykolwiek wcześniej miała kłopoty z prawem, Julia Clarke została oskarżona o „popełnienie niestosownego zachowania w miejscu publicznym”.

Sędzia Goff powiedział, że „przestępstwo” Julii było „zaostrzone”, ponieważ miało miejsce „na terenie kościoła” i skazał ją zaocznie na 1 miesiąc więzienia – a więc na maksymalną karę. Stwierdził, że zrobił to z zamiarem „trzymania tej pani z dala od kraju”.

Na szczęście, pannie Clarke, która do tego czasu wróciła do Szkocji, nie groziła ekstradycja do Wolnego Państwa Irlandzkiego. Wyrok oznaczał jednak, że nigdy nie będzie mogła wrócić do ojczyzny.

Poza Irlandią wyrok spotkał się z szokiem i niedowierzaniem. W artykule opublikowanym w gazecie „London Star” napisano: „W Irlandii mają teraz prawo, które czyni przestępstwem obrażanie skromności lub wywoływanie skandalu. (…) Mamy nadzieję, że publiczne całowanie Kamienia z Barney nie jest jeszcze przestępstwem”.

Wyrok Goffa spowodował katastrofę reputacji irlandzkiego rządu, ponieważ najważniejsze gazety na całym świecie wyśmiewały absurdalność wyroku.

„Los Angles Times” przedstawił wyrok jako oburzający i podkreślił aspekt płci: „Tak proszę pani, wygląda na to, że kobieta płaci w Irlandii, i to jak!”.

W wywiadzie opublikowanym w kanadyjskim „Ottawa Citizen”, Clarke opisała swoje zdumienie po otrzymaniu informacji o sprawie i decyzji sędziego po powrocie do Glasgow. Wspominając incydent z pocałunkiem, powiedziała: – Mężczyzna zasugerował spacer, a ja zgodziłam się, ponieważ byłam samotna i chciałam z kimś porozmawiać. Usiedliśmy na ławce na terenie kaplicy, ponieważ bolała mnie kostka i wtedy mnie pocałował. (…) Pamiętam, że patrzyło na nas dwóch mężczyzn. Musieli być członkami Komitetu Czujności. Byłam zdumiona, kiedy policjant podszedł do nas i oskarżył nas o niewłaściwe zachowanie. (…) Po co się mnie czepiać? Założę się, że całowało się tam wiele miejscowych dziewcząt. (…) Ale nie do pomyślenia jest to, że to miesięcznie skazanie na więzienie będzie wisiało nade mną przez całe życie i że nigdy nie będę mogła wrócić do Wolnego Państwa”.

W erze przed telewizją, tzw. zwane „kroniki filmowe” były wyświetlane w kinach przed filmami (podobnie jak w Polsce). Zawierały przegląd aktualnych wiadomości. Wyrok przeciwko pannie Clarke był idealnym tematem dla producenta kronik „Pathé News”, który sfilmował uśmiechającą się Julię Clark, podczas gdy narrator opowiadał jej historię. W ten sposób Julia stała się bohaterką jednej z kronik, która była pokazywana w kinach w całej Wielkiej Brytanii.

Krótki klip trwał zaledwie 14 sekund, ale spełnił swój cel i przedstawiał Irlandię jako absurdalnie zaściankową i odbiegającą od reszty zachodniego świata. Taki obraz był zawstydzający, szczególnie dla Taoiseacha Éamona de Valery i jego rządu, którzy nie byli w stanie zatuszować tej historii, która stała się znana na całym świecie. (Klip można obejrzeć na kanale YouTube: „Gaol For A Kiss Aka Glasgow (1937)”).

Nie wiadomo, czy Julia Clarke kiedykolwiek wróciła do Irlandii, czy wyszła za mąż, czy żyła długo i szczęśliwie. Być może pewnego dnia Julia Clarke zostanie oficjalnie ułaskawiona przez irlandzki rząd. Być może na cmentarzu kościelnym w Blackrock, gdzie doszło do nieodpowiedniego pocałunku, powstanie tablica pamiątkowa z jej imieniem. Być może grupy lokalnych urzędników i innych polityków pogratulują sobie podczas odsłaniania tablicy, aby potwierdzić, jak bardzo publiczne standardy moralności ewoluowały w Irlandii od mrocznych represyjnych lat trzydziestych XX w., kiedy definicja tego, co było lub nie było przyzwoite, była często niesprawiedliwie subiektywna. Dla Julii Clarke był to przypadek jednego sędziego, który zdecydował się nałożyć karę tak nieproporcjonalną do „przestępstwa”, że wielu wyśmiewało jej wymiar.

RB

FOTO: Suzy Hazelwood, pexels.com


Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.