Spór o plan umieszczenia irlandzkich napisów na dworcu kolejowym w Belfaście
Otwarcie nowego dworca Grand Central w Belfaście miało być symbolem nowoczesności i rozwoju infrastruktury transportowej Irlandii Północnej. Jednak zamiast jednoczyć, projekt stał się źródłem głębokiego podziału społecznego. Decyzja o umieszczeniu wyłącznie anglojęzycznych oznaczeń w obiekcie za 340 mln funtów wywołała falę protestów, kontrowersji politycznych i działań prawnych.
Zwolennicy języka irlandzkiego domagają się uznania jego obecności w przestrzeni publicznej, wskazując na potrzebę odzwierciedlenia kulturowej różnorodności regionu. Tymczasem przeciwnicy ostrzegają przed eskalacją napięć społecznych i kwestionują sposób podejmowania decyzji przez władze. Spór o język na dworcu kolejowym ujawnia, jak silnie zakorzenione są kwestie tożsamości i przynależności w codziennym życiu Irlandii Północnej.
Ponad rok temu z wielką pompą otwarto nowy dworzec Grand Central w Belfaście. Określany jako największa inwestycja transportowa w historii Irlandii Północnej, dziś stał się centrum gorącego sporu językowego.
W momencie otwarcia wartego 340 mln funtów obiektu, urzędnicy chwalili jego nowoczesny design oraz potencjał do rozwoju usług kolejowych i autobusowych w regionie. Jednak decyzja o umieszczeniu oznaczeń wyłącznie w języku angielskim wywołała protesty, starcia polityczne i działania prawne, co doprowadziło do wstrzymania planowanych aktualizacji dwujęzycznych i ponownego przyjrzenia się całemu projektowi.
Zwolennicy języka irlandzkiego twierdzą, że pominięcie Gaeilge w oznaczeniach kierunkowych i informacjach bezpieczeństwa w tak ważnym miejscu publicznym było zmarnowaną szansą na uczczenie kulturowej różnorodności Irlandii Północnej. Wskazują na inne europejskie miasta – m.in. Dublin, Cardiff i Glasgow – gdzie wielojęzyczne oznaczenia są standardem w węzłach komunikacyjnych, odzwierciedlając codzienną rzeczywistość mieszkańców i turystów. Dla aktywistów obecny plan dodania irlandzkich napisów to jedynie spóźnione uznanie żywego języka, używanego przez tysiące ludzi po obu stronach granicy.
W centrum sporu znajduje się minister infrastruktury z ramienia Sinn Féin, Liz Kimmins, która wiosną potwierdziła plany instalacji dwujęzycznych oznaczeń na terenie Grand Central przed końcem 2025 roku. Jej zapowiedź obejmowała wszystkie typy oznaczeń: tablice kierunkowe, rozkłady jazdy, informacje o bezpieczeństwie, tablice powitalne, a nawet automaty biletowe. Kimmins określiła ten krok jako „pozytywny rozwój”, który uznaje język irlandzki za część codziennego życia wielu obywateli na północy.
Krytycy zarzucają jednak Kimmins pominięcie właściwych procedur. Zgodnie z zasadami rządu Irlandii Północnej, każda decyzja ministerialna uznana za „istotną lub kontrowersyjną” musi zostać skierowana do całego gabinetu Stormontu w celu wspólnej akceptacji. Wicepremier Emma Little-Pengelly z Demokratycznej Partii Unionistycznej (DUP) twierdzi, że irlandzkie oznaczenia spełniają ten warunek i powinny były zostać zatwierdzone przez odpowiednie kanały międzyresortowe, a nie ogłoszone jednostronnie jako fakt dokonany. Inni politycy DUP podzielają jej zdanie.
Departament Infrastruktury Irlandii Północnej szacuje koszt wymiany obecnych oznaczeń na 145-150 tys. funtów – kwotę, którą lider DUP Gavin Robinson oraz przedstawiciele Partii Unionistów Ulsterskich uznają za trudną do uzasadnienia w obliczu napiętego budżetu publicznego. Robinson powiedział dziennikarzom, że wymiana „niemal nowych” oznaczeń byłaby marnotrawstwem.
Idąc o krok dalej, lojalistyczny aktywista Jamie Bryson uzyskał w maju br. zgodę Sądu Najwyższego na przeprowadzenie przeglądu sądowego decyzji Kimmins. Zespół prawny Brysona twierdzi, że sprawa jest z natury podzielająca społeczeństwo i decyzja powinna zostać zatwierdzona przez gabinet współdzielonej władzy Stormontu.
W odpowiedzi Translink, operator transportu publicznego zarządzający stacją, wstrzymał wszelkie prace projektowe nad nowymi dwujęzycznymi oznaczeniami co najmniej do października tego roku, kiedy sąd zdecyduje, czy minister Liz Kimmins przekroczyła swoje uprawnienia.
Minister ds. społeczności Irlandii Północnej, Gordon Lyons, odpowiedzialny m.in. za promocję języka irlandzkiego, jak informuje belfastlive.co.uk, poparł wyzwanie prawne Brysona, argumentując, że wspólne podejmowanie decyzji przez gabinet współdzielonej władzy jest niezbędne w sprawach o znaczeniu kulturowym.
Tymczasem mieszkańcy Sandy Row (dzielnicy o przeważającej populacji unionistycznej w pobliżu stacji) zorganizowali demonstracje przeciwko planowi dwujęzycznych oznaczeń, ostrzegając, że może on zaostrzyć napięcia sekciarskie zamiast promować integrację.
Zwolennicy oznaczeń twierdzą, że plan ma na celu równość i uprzejmość, a nie politykę. Zauważają, że informacje dwujęzyczne mają praktyczne zalety, takie jak pomoc zarówno rodzimym użytkownikom języka, jak i turystom w poruszaniu się po skomplikowanych węzłach komunikacyjnych, oraz wysyłają sygnał, że państwo ceni wszystkie swoje oficjalne języki jednakowo. –Irlandzki należy do naszej przestrzeni publicznej – powiedział jeden z aktywistów. – Język to tożsamość, a tożsamość zasługuje na widoczność.
W związku z zaplanowanym pełnym przesłuchaniem sądowym jeszcze w tym miesiącu, przyszłość dwujęzycznych oznaczeń w Grand Central pozostaje niepewna. Jeśli sąd przyzna rację podejściu minister, Translink wznowi prace projektowe z myślą o instalacji przed końcem roku. W przeciwnym razie gabinet Stormontu może zostać zmuszony do ponownego rozpatrzenia sprawy, co może ponownie otworzyć debatę na temat polityki językowej w infrastrukturze publicznej Irlandii Północnej.
Bez względu na wynik, sztandarowy projekt transportowy Belfastu ujawnił trwałą siłę języka jako źródła debaty, kontrowersji i podziałów w życiu publicznym Irlandii Północnej.
Spór o obecność języka irlandzkiego w przestrzeni publicznej Belfastu pokazuje, że kwestie językowe w Irlandii Północnej wciąż budzą silne emocje i odzwierciedlają głębokie podziały społeczne. Choć dla jednych dwujęzyczne oznaczenia są wyrazem szacunku i równości, dla innych stanowią zagrożenie dla delikatnej równowagi politycznej. Niezależnie od decyzji sądu, debata ta unaocznia, że język to nie tylko narzędzie komunikacji – to także symbol tożsamości, historii i aspiracji. Grand Central, jako nowoczesny węzeł komunikacyjny, może stać się miejscem, które nie tylko łączy ludzi fizycznie, ale także kulturowo – o ile znajdzie się przestrzeń na dialog i wzajemne uznanie.
RK
FOTO: Wnętrze dworca Grand Central w Belfaście, Wikimedia, 4300streetcar, domena publiczna, CC BY-SA 4.0