94-latek pozywa dzikich lokatorów

Właściciel walczy w sądzie o eksmisję dzikich lokatorów ze swojego domu

Na North Circular Road w Dublinie 7, grupa nieznanych osób zajęła dom należący do 94-letniego Thomasa Gunninga. Eksmisja okazała się jednak skomplikowana – właściciel musiał wystąpić do Sądu Najwyższego o nakaz opuszczenia nieruchomości, ponieważ bez takiego orzeczenia Garda nie ma uprawnień do interwencji.

Sprawa wyszła na jaw, gdy Rory Gunning, wnuk brata 94-latka, odkrył, że grupa nieznajomych włamała się do rodzinnego domu. Budynek był niezamieszkany od 2022 r., kiedy Thomas przeniósł się do domu opieki w zachodnim Dublinie.

Sąsiad, jak informuje serwis breakingnews.ie, znalazł odręczną notatkę pozostawioną mu przez intruzów: „Cześć, miło poznać. Właśnie się wprowadziliśmy obok, myśląc, że to opuszczona nieruchomość. Sprzątamy i zbieramy rzeczy należące do rodziny Gunningów”.

Swobodny ton wiadomości zszokował rodzinę, ale proces eksmisji „nieproszonych gości” okazał się znacznie bardziej złożony.

Zgodnie z Ustawą o porządku publicznym z 1994 r. (sekcja 13), wtargnięcie na teren prywatny jest przestępstwem tylko wtedy, gdy wywołuje strach lub zagrożenie. Samo „squatting” – czyli zajmowanie nieruchomości bez zgody właściciela i bez umowy najmu – nie jest automatycznie przestępstwem, chyba że dochodzi do siłowego wtargnięcia, co reguluje ustawa z 1971 roku.

W tym przypadku zachowanie lokatorów, choć nielegalne, nie spełniało kryteriów zagrożenia karnego. Większość takich spraw traktowana jest jako spory cywilne, co oznacza, że właściciel musi uzyskać sądowy nakaz eksmisji. Garda nie może usunąć lokatorów bez orzeczenia sądu, chyba że istnieją dowody przestępstwa – np. włamania, zniszczeń czy gróźb.

W środę 22 października br. sędzia zezwolił prawnikom Thomasa Gunninga na doręczenie zawiadomienia o postępowaniu sądowym poprzez wrzucenie pisma do skrzynki pocztowej. Ponieważ tożsamość lokatorów pozostaje nieznana, nie można było skierować pisma do konkretnych osób.

Nie wiadomo też, ile osób przebywa w budynku. Sąsiedzi zgłaszają światło i ruch, ale od czasu odkrycia notatki, dzicy lokatorzy zachowują dyskrecję.

Jeśli Sąd Najwyższy wyda nakaz eksmisji, będą oni zobowiązani do opuszczenia domu. W przypadku odmowy, egzekucja może zostać przeprowadzona przez komornika, a w razie oporu – z pomocą Garda.

Sprawa ta ponownie rozbudziła debatę na temat ograniczonych uprawnień Gardy w sporach cywilnych dotyczących nieruchomości.

Nie jest to przypadek odosobniony. W ostatnich latach Dublin odnotowuje wzrost liczby zajęć pustostanów. Szczególnym aspektem tej sprawy jest fakt, że dom znajduje się przy ruchliwej ulicy, w otoczeniu posesji – tym bardziej zaskakuje, że intruzi sądzili, iż ich obecność pozostanie niezauważona, zwłaszcza po pozostawieniu notatki u sąsiada.

Historia wywołała oburzenie i współczucie dla właściciela i rodziny w mediach społecznościowych. Wielu komentujących domaga się lepszej ochrony właścicieli nieruchomości w podobnych sytuacjach. Sprawa pokazuje, że irlandzkie przepisy w takich przypadkach są wyjątkowo ograniczone – Garda może interweniować tylko wtedy, gdy nielegalni lokatorzy powodują realne zakłócenia.

Niektórzy internauci pytają, dlaczego właściciel nie zatrudnił ochroniarzy, by zażądali opuszczenia domu. Gdyby lokatorzy zareagowali agresją, Garda miałaby podstawy do interwencji.

Niestety w Irlandii odzyskanie własnego domu od dzikich lokatorów nie jest łatwym zadaniem – nawet jeśli witają cię słowami „Cześć, miło poznać”.

KZ