Przez koronawirusa mniej trujemy nasze środowisko

Obecnie po irlandzkich ulicach porusza się zdecydowanie mniej pojazdów. Nasze powietrze jest więc odczuwalnie czystsze, dzięki czemu możemy odetchnąć niemalże piersią. Taki jest kolejny skutek uboczny epidemii koronawirusa szalejącej w Irlandii. Jak jednak zaznacza Environmental Protection Agency (EPA), fakt ten nie jest czymś, czego nie można było się spodziewać.

W związku z obecną sytuacją władze Irlandii poleciły nam zostać w domach, które powinniśmy opuszczać tylko w przypadku załatwienia najpilniejszych potrzeb, takich jak zakupy czy dojazd do pracy. Tym samym ruch samochodowy zmniejszył się odczuwalnie – choć nie każdy stosuje się do zaleceń, liczba niepilnych wyjazdów znacznie zmalała.

Do powyższego dochodzi jeszcze znaczne zmniejszenie częstotliwości kursowania transportu publicznego. Tym samym pojazdy poruszające się po irlandzkich szosach produkują znacznie mniej szkodliwych substancji niż w normalnych warunkach.

Dobitnie pokazuje to ostatni raport EPA. Wystarczyło naprawdę niewiele czasu, by wskaźniki monitorujące zanieczyszczenie powietrza odnotowały aż 50-procentowy spadek obecności dwutlenku azotu. W największym stopniu produkują go właśnie pojazdy napędzane benzyną i dieslem.

Wspomniany spadek był nietrudny do przewidzenia – mniej pojazdów na drogach „z automatu” oznacza mniej zanieczyszczeń. Tak niewielki poziom trujących substancji jest oczywiście stanem przejściowym. Wraz z powrotem do normalności szkodliwe chemikalia powrócą.

Jak zaznacza EPA, w kwestii zanieczyszczenia powietrza nie obyło się jednak całkowicie bez zaskoczeń. I to raczej pozytywnych. Nie wzrosła bowiem ilość zanieczyszczeń wytwarzanych w wyniku ogrzewania domów torfem i drewnem.

Jako że spędzamy teraz zdecydowanie więcej czasu w domach, EPA spodziewało się, że irlandzkie piece zanieczyszczą powietrze znacznie bardziej niż zazwyczaj. Tak się jednak nie stało. Niewykluczone, że swój udział w niezanieczyszczaniu ma wiosenny wzrost temperatur.

Przemysław Zgudka