Nasza Gazeta w Irlandii Nie czekaj z pozwaniem pracodawcy - Portal Polonii w IrlandiiPortal Polonii w Irlandii

Nie czekaj z pozwaniem pracodawcy

Z nowym rokiem otworzyłem swoją własną kancelarię i w jednym z pierwszych e-maili nowego roku (lub ostatnich starego, ale brzmi to mniej dramatycznie) dostaję pytanie, czy zajmę się sprawą. Oczywiście, że tak – odpowiadam.
Potem okazuje się, że sprawy nie ma.

Ów niedoszły klient pracował w sklepie i, jak to często bywa, nabawił się problemów z plecami. Ciekawostką jest, że tylko pracowici ludzie chorują. Otóż ów człowiek już był tak złamany bólem, że po kilku krótkich okresach chorobowego spowodowanego bólem pleców zaległ na dłużej – pojechał na kompleksowe badania, leczenie i fizjoterapię do Polski.

Przez cały czas wysyłał do pracodawcy i socjala w Irlandii zwolnienia chorobowe i miał mocne postanowienie „zrobienia czegoś” w tej sprawie.

Gdy dostałem e-mail,było akurat dwa lata i dwa tygodnie od rozpoczęcia głównego okresu zwolnienia chorobowego. Pierwsze zwolnienia chorobowe spowodowane bólem pleców miały miejsce jakieś 5–6 miesięcy wcześniej. Człowiek ów postanowił, że najpierw wyleczy się, potem się zwolni, a dopiero wtedy „coś zrobi z tą sprawą”.

Kolejność dokładnie odwrotna!

Po pierwsze, powinno się poinformować pracodawcę (lub innego sprawcę wypadku) o tym, że będzie się go pozywać, i to najlepiej w ciągu dwóch miesięcy od daty wypadku. Nie żeby od razu pracodawca lub jego ubezpieczyciel rzucali się do rozwiązywania sakiewki, aby rzucili groszem. Tak łatwo nie ma.
Po drugie, należy się podleczyć,
a po trzecie, spróbować wrócić do pracy. Niekoniecznie po to, żeby znów zrobić sobie krzywdę, ale choćby po to, żeby się dać zwolnić. Pracodawca całkiem niechętnie patrzy na kogoś, kto go pozywa, i na pewno nie ułatwi takiej osobie życia. Trzeba uzbroić się w cierpliwość, prowadzić obszerne notatki z tego, co się dzieje, i nie dać się sprowokować.

Oczywiście jestem realistą i wiem, że w 9 przypadkach na 10 pozywanie pracodawcy kończy się utratą pracy i wcale nie jest to miłe doświadczenie.

Jaka jest alternatywa?
Siedzieć cicho jak mysz pod miotłą i robić sobie większą krzywdę, harując jak wół? Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że kryzys się kończy, więc będzie łatwiej znaleźć nową pracę.

Czas zaciera pamięć, giną dokumenty, wspomnienia blakną, świadkowie wyjeżdżają. Nawet pracodawcy mądrzeją i zmieniają system pracy na bezpieczniejszy. Robi się remonty, znikają niebezpieczne maszyny.

Upływ czasu w niczym nie pomaga Dlatego po raz setny i tysięczny proszę bardzo: nie zwlekaj! Przyjdź lub chociaż zadzwoń do prawnika po poradę. Napisz e-mail, dowiedz się, zapytaj, czy da się „coś z tym zrobić”.

Z przyjemnością doradzę Państwu we wszelkich sprawach dotyczących wypadków drogowych czy w pracy. Zajmuję się również sprawami karnymi (małymi i dużymi), łącznie z Europejskim Nakazem Aresztowania, jak również sprawami dotyczącymi prawa pracy. Zajmuję się i zajmować będę także przeniesieniem własności nieruchomości oraz prawem gospodarczym (czyli zakładaniem biznesu), choć w sprawie podatków
będę odsyłał do księgowego. Z radością wysłucham i udzielę informacji i rady. Mogą się Państwo ze mną skontaktować (w rozsądnych godzinach) pod numerem telefonu 085 75 13 666 i przez stronę PolskiPrawnik.ie.
Marci Szulc, Rostra Solicitors


Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.