Nasza Gazeta w Irlandii Lepiej nie być dostawcą - Portal Polonii w IrlandiiPortal Polonii w Irlandii

Lepiej nie być dostawcą

Gburowaci klienci, groźby, ksenofobia i złodzieje rowerów – to wszystko w ciągu jednego dnia pracy.

Gdyby zapytać losową osobę o to, jaki zawód jest najbardziej niebezpieczny, większość odpowiedziałaby prawdopodobnie, że policjant, strażak, pilot lub nawet bramkarz w klubie nocnym. Nikt nie pomyślałby, że bycie dostawcą jedzenia wiąże się z niemałym ryzykiem.

Każdego dnia setki młodych ludzi, w większości zagranicznych studentów lub niedawno przybyłych imigrantów, porusza się po ulicach Dublina i stawia czoła sytuacjom, w które większość nie uwierzyłaby. W rzeczywistości, dostawcy bywają świadkami zachowań, o których rzadko wspomina się w wiadomościach lub gazetach.

Jedną z pierwszych rzeczy, jaką każdy nowy dostawca otrzymuje od swoich kolegów, rozpoczynając pracę w Dublinie, jest informacja o miejscach, które są niebezpieczne lub których należy po prostu unikać. Dopiero później dowiaduje się jak działa rower elektryczny i firmowa aplikacja pozwalająca przyjąć zamówienie z restauracji.

Wielu dostawców to Brazylijczycy. I choć Rio de Janeiro czy São Paulo nie należą do bezpiecznych miast, to wielu Brazylijskich imigrantów było zszokowanych tym, czego doświadczyli w Irlandii. Cytowany w niedawnym artykule „Irish Times” jeden z kurierów powiedział: – Widzimy wszystko, co dzieje się nocą. Ludzi sprzedających lub zażywających narkotyki, ludzi na rogu zażywających heroinę (…), ludzi kradnących, kradnących rowery, kradnących motocykle.

Dostawcy utworzyli kilka grup na WhatsAppie, aby dzielić się informacjami o obszarach Dublina, w których gromadzą się potencjalnie groźne grupy i gdzie często dochodzi do napaści lub kradzieży. Mapa „Áreas de Risco” [obszary ryzykowne] stworzona po raz pierwszy przez grupę kurierów w 2021 r., pokazuje 22 regiony Dublina sklasyfikowane jako obszary niskiego, średniego i wysokiego zagrożenia.

Z taką rzeczywistością spotyka się wielu tzw. gigersów. Nazwa ta pochodzi od pojęcia „gig economy”, które określa rynek pracy oparty na zleceniach pracy dorywczej w niepełnym wymiarze godzin wykonywanych przez niezależnych usługodawców, a nie pełnoetatowych, stałych pracowników.

Pomimo, że Irlandia została uznana za trzeci najbezpieczniejszy kraj wśród 27 państw członkowskich Unii Europejskiej wg. rankingu 2022 Global Peace Index, wielu dostawców jedzenia ma inne zdanie.

30-letni kierowca z Salvadoru w Brazylii, który pracował dla Deliveroo i Just Eat, powiedział „Irish Times”, że zna wiele osób, które odeszły z pracy z powodu rosnącej liczby napaści na nich i przemocy: – Jeśli Irlandia jest jednym z najbezpieczniejszych krajów w Europie, nie chcę sobie wyobrażać najniebezpieczniejszego.

Z kolei 28-letni Brazylijczyk pracujący dla Deliveroo od sześciu miesięcy stwierdził, że podejmując się tej pracy zakładał, że Irlandia będzie bezpieczna i nigdy nie wyobrażał sobie, że stanie się ofiarą przemocy lub agresji: – Zostałem już uderzony w głowę, postrzelony paintballem. Nie możesz zostawiać roweru [bez opieki]. Ukradną go.

Inny anonimowy dostawca powiedział, że mieszkał i pracował wcześniej w Szwajcarii, Portugalii oraz Brazylii i uważa, że Irlandia jest bardziej niebezpieczna: – Czuję się bezpieczniej w São Paulo niż [w Dublinie]. (…) W Brazylii [ryzyko ataku] zależy od tego, na którą ulicę jedziesz. Tutaj wszędzie można zostać zaatakowanym. (…) Zauważa się rasizm i ksenofobię ze strony ludzi.

Większości gigersów nie stać na zakup roweru elektrycznego, który może kosztować ok. 2 tys. euro lub więcej, dlatego z reguły wynajmują go od różnych firm za tygodniową opłatą. Jeśli ich rower zostanie skradziony, muszą zwrócić firmie stratę.

Mimo, że większość dostawców to młodzi mężczyźni, wysportowani i w dobrej kondycji fizycznej, nie wyklucza to możliwości bycia ofiarą przemocy, a nawet napaści. Z tego powodu, liczba kobiet w tym zawodzie jest stosunkowo niewielka. Niestety, płeć często czyni je bardziej bezbronnymi i postrzeganymi jako łatwy cel.

Jedna z kurierek, która pracuje w tym zawodzie od prawie trzech lat, trzy razy doświadczyła napaści podczas oczekiwania na zamówienie lub dostawy. W jednym przypadku została zaatakowana przez grupę młodych ludzi w Dublinie. Kiedy indziej rzucono w nią zakręconą butelkę wypełnioną moczem.

Następnym razem, zamawiając jedzenie, przekaż dostawcy kilka euro napiwku w dowód wdzięczności. W końcu, nie są oni dobrze opłacani i tak naprawdę narażają się na znaczne ryzyko, aby przynieść świeży, gorący posiłek.

Anna Domańska


Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.