Nasza Gazeta w Irlandii Handel żywym towarem w Irlandii. Nowe przepisy a sytuacja faktyczna - Portal Polonii w IrlandiiPortal Polonii w Irlandii

Handel żywym towarem w Irlandii. Nowe przepisy a sytuacja faktyczna

red-lightHandel ludźmi przeżywa swój złoty wiek. Na całym świecie liczba prostytuujących się kobiet i mężczyzn gwałtownie rośnie. Coraz częściej do tego ohydnego procederu zmuszane są dzieci. I to już nie tylko w odległych krajach Azji czy Ameryki Południowej. Problem ten jest na naszym europejskim podwórku. I jak pokazują statystyki ma się świetnie. Klientów nie brakuje.

Według informacji podanych przez „Irish Mirror” handlarze żywym towarem w Irlandii zarabiają 219 mln euro rocznie. Rośnie liczba prostytutek z Europy Wschodniej i Południowej. Lawinowo zwiększa się także udział w tym procederze kobiet z Afryki, szczególnie z Nigerii. Wraz ze wzrostem „konkurencji” na rynku usług seksualnych spada też ich cena. Obecne stawki, w zależności od rodzaju usługi, wahają się od 50 do 300 euro.

Sieć powiązań irlandzkich handlarzy żywym towarem rozciąga się na Nigerię, Kamerun, Brazylię oraz Europę Wschodnią. Tak wynika z informacji przytoczonych przez rzecznika Immigrant Council of Ireland.

Według ekspertów z Global Black Market Information światowy rynek prostytucji jest wart obecnie 186 mld dolarów. Ogólna liczba prostytuujących się na całym świecie wynosi 15 mln ludzi. Blisko połowa klientów domów publicznych lub przydrożnych prostytutek to mężczyźni będący w stałych związkach małżeńskich.

Zwolennicy legalizacji prostytucji często argumentują swoje podejście do tematu ochroną kobiet. Jak jednak pokazuje życie, często same zainteresowane, czyli prostytutki są przeciwne  tego typu rozwiązaniom.

Jak donosi „The Journal” środowisko związane z prostytucją w Irlandii sceptycznie odnosi się do wprowadzonych niedawno zmian w prawie. Jego „przedstawiciele” argumentują, że karanie klienta kupującego seks doprowadzi do tego, że kobiety będą musiały sprzedawać swoje ciało w jeszcze bardziej niebezpiecznych, niedostępnych miejscach. A tym samym będą narażone na brak pomocy w razie ewentualnego niebezpieczeństwa.

Jakakolwiek forma legalizacji nie jest rozwiązaniem. Statystyki nie pokazują, by legalizacja powodowała spadek handlu ludźmi. Przykładem mogą być Niemcy. Od 2002 roku, czyli od momentu zalegalizowania prostytucji, u naszego zachodniego sąsiada zauważono wzrost handlu żywym towarem.

Jedno jest pewne. Prostytucja była jest i będzie, ponieważ zapotrzebowanie na tego typu usługi nigdy nie wygaśnie. Nie można udawać, że problem nie istnieje. Miejmy nadzieje, że nowe przepisy, mimo licznych kontrowersji, pomogą zapewnić choć minimum bezpieczeństwa i poczucia godności osobom dotkniętym tym problemem.

Łukasz Łopatka


Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.