Kto poniesie winę za szybkie hulajnogi elektryczne?
Gwałtowny wzrost popularności hulajnóg elektrycznych w Irlandii wywołał rosnącą debatę na temat bezpieczeństwa publicznego. Jeszcze niedawno uznawane za tanie i ekologiczne rozwiązanie dla mobilności miejskiej, dziś stały się źródłem obaw dla pieszych, kierowców i ustawodawców.
W Rep. Irlandii hulajnogi elektryczne są prawnie ograniczone do maksymalnej prędkości 20 km/h. Jednak wielu użytkowników rutynowo przekracza ten limit, często poruszając się nielegalnie po chodnikach i ścieżkach rowerowych. Skutkiem jest wzrost liczby wypadków, obrażeń i frustracji społecznej. Niektórzy dodatkowo modyfikują swoje pojazdy, aby osiągały znacznie wyższe prędkości – pojawiają się doniesienia o hulajnogach zdolnych do jazdy nawet 80 km/h, co zamienia ten środek transportu w poważne zagrożenie.
Sprzedawcy znaleźli się pod lupą za oferowanie modeli, które można łatwo „odblokować” i przekroczyć legalne limity prędkości. W niedawnym śledztwie dziennikarskim „Irish Independent” kilka sklepów doradzało reporterowi udającemu klienta, jak zmienić ustawienia, aby zwiększyć prędkość. Jeden ze sprzedawców twierdził, że ich modele można zmodyfikować tak, by osiągały od 40 km/h do 80 km/h.
Ponieważ w internecie i dzięki narzędziom AI dostępne są liczne poradniki, modyfikowanie hulajnóg stało się powszechne. Gardaí regularnie konfiskuje nielegalnie użytkowane pojazdy, a liczba zajęć gwałtownie rośnie.
W 2024 roku w całym kraju przejęto 191 hulajnóg, a do początku października 2025 liczba ta wzrosła już do ponad 400 – ponad dwukrotnie więcej niż rok wcześniej.
Mimo ryzyka związanego z użytkowaniem hulajnogi, przepisy nie wymagają od kierowców posiadania prawa jazdy, odbycia szkolenia z bezpieczeństwa ani wykupienia ubezpieczenia. Ta luka prawna komplikuje sytuację ofiar wypadków, które często muszą prowadzić długie postępowania cywilne, aby uzyskać odszkodowanie.
Na mocy nowelizacji Ustawy o ruchu drogowym z 2023 r., która weszła w życie w maju 2024 r., osoby poruszające się hulajnogą muszą mieć co najmniej 16 lat. Jednak szpitale nadal odnotowują stały napływ pacjentów – dzieci i młodszych nastolatków – z obrażeniami związanymi z hulajnogami.
Dr Irwin Gill, specjalista od neurorehabilitacji w Temple Street Children’s Hospital, powiedział RTÉ, że dzieci już od dziewiątego roku życia doznawały urazów mózgu w wyniku wypadków na hulajnogach. Niektóre obrażenia określił jako „zmieniające życie”, zauważając, że incydenty z hulajnogami stały się obecnie główną przyczyną takich hospitalizacji.
Na początku miesiąca Urząd ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (RSA) wraz z CHI uruchomił radiową kampanię z udziałem dr Gilla, mającą na celu zniechęcenie rodziców i opiekunów do kupowania hulajnóg dzieciom.
Dyrektor generalny RSA Sam Waide ostrzegał: – Hulajnogi elektryczne to nie zabawki – to potężne pojazdy silnikowe, a ryzyko dla dzieci jest poważne. Nasze przesłanie jest proste: jeśli Twoje dziecko ma mniej niż 16 lat, hulajnoga elektryczna nie jest odpowiednim ani legalnym prezentem. Ta kampania ma chronić dzieci przed możliwymi do uniknięcia obrażeniami i upewnić się, że każdy rodzic rozumie potencjalne konsekwencje.
Badania przeprowadzone przez RSA wykazały, że jedna trzecia regularnych użytkowników hulajnóg przyznaje się do jazdy po chodnikach, gdzie jest to zabronione.
Ponad 10 proc. deklaruje przewożenie dzieci, a prawie 10 proc. – dorosłych pasażerów.
24 proc. użytkowników twierdzi, że brało udział w kolizji, a 32 proc. doświadczyło sytuacji bliskiej wypadkowi.
Tymczasem liczba wypadków związanych z hulajnogami nadal rośnie. Gardaí odnotowała 260 incydentów między styczniem a czerwcem 2025 r., w tym dwa śmiertelne. W sierpniu mężczyzna po trzydziestce zginął w kolizji z samochodem na Old Navan Road w Blanchardstown. W czerwcu 21-letni kierowca został poważnie ranny na Cappagh Road w Finglas i później zmarł w szpitalu.
Obecnie władze nie monitorują, czy hulajnogi biorące udział w wypadkach były legalnymi modelami, czy zmodyfikowanymi do wyższych prędkości. Brak takich danych skłania lekarzy i polityków do wzywania do surowszego egzekwowania prawa i bardziej przejrzystych regulacji.
Choć sprzedawcy są obwiniani za sprzedaż hulajnóg zdolnych do dużych prędkości, wielu uważa, że ostateczna odpowiedzialność spoczywa na użytkownikach. Jeden z właścicieli sklepów zauważył, że samochody zdolne do przekraczania limitu 120 km/h są sprzedawane bez kontrowersji. – Limit prędkości na irlandzkich drogach wynosi 120 km/h. A jednak nikt nie domaga się ograniczenia maksymalnej prędkości samochodów do tego poziomu ani zakazu sprzedaży pojazdów, które mogą jechać szybciej – powiedział.
Argument ten sugeruje, że podobnie jak inne pojazdy, hulajnogi powinny być oceniane nie według możliwości technicznych, lecz sposobu ich używania. Kierowcy, tak jak inni uczestnicy ruchu, powinni przestrzegać prawa i limitów prędkości. Jednak wyraźnie widać, że znaczna część użytkowników hulajnóg ignoruje przepisy, najwyraźniej bez obaw o konsekwencje czy konfiskatę pojazdu.
Irlandzki dylemat hulajnóg elektrycznych podkreśla szerszy problem: lukę między możliwościami technologicznymi a nadzorem regulacyjnym. Bez obowiązkowych szkoleń, ubezpieczenia czy skutecznego egzekwowania prawa, ryzyko związane z szybkimi hulajnogami prawdopodobnie będzie nadal rosło.
W miarę nasilania się apeli o reformy pozostaje pytanie: czy prawo powinno uderzyć w sprzedawców, użytkowników, czy w obie grupy?
KZ

