Jesienne duchy

Niekoniecznie rusałka

Jesień to specyficzna pora roku w życiu dawnych Celtów, w której szczególnie zajmowano się relacjami ze światem zmarłych. Wywoływano wtedy duchy, by z nimi porozmawiać, a nawet jadano z nimi posiłki. Wierzono, że ich obecność pomagała przygotować się na zimę – zarówno duchowo, jak i praktycznie. Czasem duchy przynosiły sny prorocze, które interpretowano przy ognisku.

Wywoływano ducha lasu i pola

Gdy nastała jesień, najczęściej wywoływano ducha lasu i pól. Duch lasu przybierał zazwyczaj postać pięknej kobiety, z którą można było porozmawiać na wszelkie nurtujące Celtów tematy. Niekiedy przybierał postać białego gołębia – ten raczej nie wchodził w dyskusję, lecz potrafił wysłuchać i zrzucić trzy gałązki różnych drzew jako odpowiedź na pytania.

Miniaturowa kobietka

Duch wód to przepiękna kobieta o miniaturowym wyglądzie, posiadająca świecące skrzydełka, która nie tylko na Szmaragdowej Wyspie nazywana była rusałką. Zawsze cicho uśmiechając się, szeptała ludziom liczne życiowe podpowiedzi. Jesienią chętnie kontaktowała się z ludźmi, ponieważ ci przynosili jej na poczęstunek dobre jadło – owoce, miód, świeże wypieki.

Wędrując po jesiennych polach

Celtowie, wędrując po pustych jesiennych polach, rozmawiali z rosnącymi tam drzewami, zamieszkałymi przez „duchy dendryczne”. Stosując rytuały, wywoływali je, by zjawiły się w świecie ludzi i udzieliły rad. Czasem duch drzewa przemawiał przez szelest liści lub zmieniał barwę korony, co interpretowano jako znak.

Kukła ducha

Jesienią Celtowie wykonywali kukłę domowego ducha, prosząc go o opiekę nad domem i inwentarzem oraz o ochronę przed złymi siłami. Kukłę ustawiano przy pomarańczowych dyniach, które miały znaczenie demoniczne – ich blask miał przyciągać dobre duchy i odstraszać złe.

Na celtyckich podwórkach

Duchy mieszkające na celtyckich podwórkach zwano „popilokami”. Były psotne, dokuczały zwierzętom i dzieciom. Jesienią wylewano im gorące mleko – ich ulubiony smakołyk. Ugłaskane „popiloki” mniej figlowały, a domownicy mogli cieszyć się spokojem. Wierzono, że rytuał ten chroni gospodarstwo aż do wiosny.

Jesień była także czasem, gdy duchy przeszłości nawiedzały miejsca dawnych bitew i świętych gajów. Celtowie wierzyli, że w tych lokalizacjach można spotkać duchy przodków, które przekazywały wiedzę o rodzie, ostrzeżenia przed nadchodzącymi zagrożeniami, a czasem nawet przepowiednie dotyczące narodzin lub śmierci. Szczególnie w noc równonocy jesiennej, ognie rozpalane na wzgórzach miały przyciągać dobre duchy i odpędzać złe.

Duchy ognia

Jesienne ogniska nie służyły tylko do ogrzewania – były symbolicznym portalem między światami. Duchy ognia, zwane „flannami”, pojawiały się w płomieniach i tańczyły w ich blasku. Uważano, że jeśli płomień nagle zmienił kolor lub kształt, był to znak obecności ducha. Flanny przekazywały ludziom siłę, odwagę i ochronę na czas zimy.

Jesienne duchy nie tylko doradzały, ale też ostrzegały przed nadchodzącymi trudnościami. Wierzono, że ich obecność pomagała przygotować się na zimę. Jesień była więc nie tylko czasem zbiorów, lecz także duchowego oczyszczenia i rozmów z tym, co niewidzialne, lecz obecne.

Ewa Michałowska-Walkiewicz