Nasza Gazeta w Irlandii Sny Dyrektora – czego nie ma w Irlandii. - Portal Polonii w IrlandiiPortal Polonii w Irlandii

Sny Dyrektora – czego nie ma w Irlandii.

TYLKO POZYTYWNIE. CZYLI CZEGO NIE MA NAWET W IRLANDII. POLSKIE KRAJOBRAZY I WIDOKI.
Ponarzekałem ostatnio trochę na kraj ojczysty i dla równowagi teraz będę chwalił Lechistan. Sprzyjają temu 2 tygodnie urlopu w głowie i kościach. Perspektywa czystsza i nabiera się tej lekkości oraz dystansu do siebie samego i swoich subiektywnych przeżyć.
1.Pogoda nie tylko dla bogaczy. Cieplej latem jest zdecydowanie w Polsce, choć nie ma tu żadnych półśrodków. Jak leje to cały tydzień. Jak grzeje i świeci to też na całego. W Hiszpanii na plaży zobaczysz w takiej sytuacji mnóstwo atrakcyjnych pań topless. Na rodzimych plażach półnagich zobaczysz tylko naszych wspaniałych mężczyzn o urodzie rzymskiej niemal i ich torsy, które w karegorii biust męski mogłyby stać się polskim towarem eksportowym. Nasi też lepiej się bawią na plaży. W zeszłym tygodniu na koniec popasu nad jeziorem grupa mężczyzn przed 40 rokiem życia kolejno fotografowała się na tle fantazyjnie zaaranżowanej kolekcji butelek po piwku spożytym w ciągu jednego tylko popołudnia. Nie mogli się doliczyć, tych jakże męskich trofeów ale wprost pękali z dumy…będzie co zamieścić na Naszej Klasie i FaceBooku i ten prestiż w środowisku!
2.Najwięcej witaminy mają polskie dziewczyny. Polskie kobiety, które można spotkać w kraju nad Wisłą to absolutna poezja. Widoki zwłaszcza latem są zatem imponujące co zauważył autor natchniony Norbi i plasują nas w absolutnej światowej czołówce. Podobno ładniej jest na tylko na Copacabanie w Rio de Janeiro, ale nie byłem nie widziałem więc się nie wymądrzam….
3. Walory estetyczne i jakość produktów. Tutaj mamy największe osiągnięcia. Smak polskich wędlin, warzyw, owoców, chleba, bułek i piwa w połączeniu z polskim klimatem, gdzie apetyt zaostrza się wprost niebezpiecznie osłabia zdecydowanie chęć powrotu na emigrację. Jeśli dodamy do tego jakość opakowań w jakich sprzedawane są polskie skarby natury to mamy tu podwójne walory i cielesne i duchowe. Oglądając choćby piękne etykiety na polskich browarach mamy wrażenie, że jesteśmy w Zachęcie. Dodajmy do tego jeszcze te stacje benzynowe, gdzie przez całą dobę kupisz dosłownie wszystko. Wczoraj pojechałem po benzynę, a wróciłem z filmami na które miałem od dawna chrapkę: Rewers (już wczoraj obejżałem, kawał kina doprawdy) i Dom Zły (dzisiaj się zasadzam na to arcydzieło).
4.Fury i komóry. Nie zwróciłem uwagi w poprzednich wakacyjnych widokówkach z Polski na jeden fenomen obserwowany z perspektywy prowincjonalnej mazurskiej miejscowości. Wszyscy mają luksusowe autka. Wiekowe dość, ale co to za problem dla polskich złotorękich mechaników i blacharzy, którzy przywrócą dawną świetność nawet karecie używanej przez księcia Czartoryskiego w czasie ostatniej elekcji. Dzieki temu w Nidzicy jeździ się Leksusami, Jeepami, Mercedesami, BMW, a wszystko w skórze w środku i z pełnym wyposażeniem. Cywilizacyjnie lepiej jest tylko w pobliskiej Mławie, gdzie mają już 2 Bentleye i prywatny helikopter, ale co zrobić to w końcu 30 kilometrów bliżej do Warszawy.
5.Czerpanie radości z niczego! Tak to prawda. Godzinę temu wróciłem z bazarku, gdzie jedna z przekupek w średnim wieku ucieszyła się na widok murzynki przechadzającej się między straganami. Szczęśliwa była jakby wygrała właśnie milion dolarów na loterii. Gdy pochodząca z Afryki młoda dama opóśiła jej bazarową alejkę na cały głos promieniejąc dała wyraz swojemu szczęściu, ku niekłamanej uciesze gawiedzi: ”-Ale czarna cholera! Pies ją zaiwaniał!” A zaczynało być już prawie czarodziejsko pośród kalafiorów, śliwek , ziemniaków typu Irga i cebuli cukrowej…..


Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.