Sąd uznał winnym „brutalnego i bezsensownego morderstwa” Polaka, Aleksandra Nadwodnego. Resztę życia spędzi on w więzieniu. Dostał dożywocie. W ciągu 6 sekund trzy razy ugodził nożem Irlandczyka. Ten nie przeżył ataku.
Sąd podkreślał, że morderstwo było zupełnie bezcelowe. Oskarżony Polak nie przyznawał się do winy. Twierdził, że nic nie pamięta z tamtej nocy, bo wcześniej brał steroidy, a później wypił sporo wódki. Rodzina zamordowanego Kierana Cunninghama mówiła w sądzie, że inny wyrok nie mógł zapaść. – To był bardzo dobry chłopak, nikomu nie zrobił krzywdy. Dlaczego ktoś odebrał mu życie? – dziwili się ze łzami w oczach.
Do tragedii doszło 2 czerwca 2009 roku. 20 letni Irlandczyk, Kieran Cunningham, pracujący w sklepie pod Galway, wybrał się do miasta razem z dwójką kolegów. Chcieli dobrze się zabawić. Poszli do klubu Karma, w centrum Galway. Kieran wyszedł z klubu około 2 w nocy. Po 11 minutach koledzy znaleźli go na chodniku. Leżał w kałuży krwi. Trzykrotnie został pchnięty nożem w brzuch i klatkę piersiową. Jedna rana miała aż 13 centymetrów głębokości. Nóż wszedł prosto w serce. Mimo natychmiastowej pomocy zmarł w szpitalu. Nikt nie wiedział co się stało. Policjanci przeglądnęli setki godzin taśm z okolicznych kamer CCTV. W końcu udało im się namierzyć potencjalnego podejrzanych o morderstwo. Na zapisach z kamer widać jak w pobliżu miejsca zbrodni na chodniku siedzieli mężczyzna i kobieta. Kobieta zgłosiła się na policję po dwóch dniach. Okazało się, ze to Polka, która wyszła do miasta ze swoim przyjacielem, Aleksandrem Nadwodnym. Opowiedziała o tym co zaszło feralnej nocy. Polaka udało się zatrzymać dopiero po dwóch miesiącach. Ukrywał się przed policją.
Aleksander jest dobrze zbudowanym, wysokim facetem. Chodził na siłownię. W fatalną noc brał steroidy i pił czystą wódkę. Później poszedł z koleżanką do miasta. Bawili się, po wyjściu z klubu urwał mu się film. Skazany opowiadał, że był tak pijany, że spał. Na sali sądowej zapewniał później, że ze snu wyrwała go koleżanka. Podobno Kieran, gdy ich mijał krzyczał coś w ich kierunku i obraził jego znajomą. Ta pokazała mu nóż, który miała w torbie i powiedziała mu, żeby coś z tym zrobił. Więc zrobił. Podszedł do niskiego, ważącego 59 kilogramów Irlandczyka i trzykrotnie wbił mu nóż. Trwało to sześć sekund.
W trakcie procesu, po dwóch dniach przesłuchiwań, kobieta przyznała, że zachowanie Irlandczyka nie było powodem ataku. Miał on powiedzieć tylko: „spier…j”. Zapewniała, że nie miała żadnego noża. Aleksander Nadwodny po prostu wstał i bez słowa podszedł do Irlandczyka, wbijając mu nóż…
Redakcja tygodnika "Nasz Głos" informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.