Zielona Wyspa nie jest tak przyjaznym miejscem dla gejów i lesbijek, jak ją malują. Osoby należące do społeczności LGBT są tu atakowani już za samo trzymanie się za ręce w miejscach publicznych. Dla wielu z nich groźby, wyzwiska i ataki fizyczne to ponura codzienność.
Na przestrzeni ostatnich kilku lat Irlandia zasłynęła jako państwo otwarte na różnorodność. Sześć lat temu zalegalizowano tutaj śluby osób tej samej płci. Politycy głównego nurtu regularnie deklarują, że Szmaragdowa Wyspa jest otwarta na każdego, niezależnie od orientacji seksualnej. Parady równości odbywają się tutaj regularnie, ciesząc się poparciem niemałej części społeczeństwa.
Wydawałoby się, że osoby należące do społeczności LGBT powinny czuć się w Irlandii bezpiecznie. Jak zwykle optymistyczne oczekiwania zostały zweryfikowane przez ponurą rzeczywistość. Co wyraźnie pokazuje badanie Agencji Praw Podstawowych Unii Europejskiej.
W ramach międzynarodowej ankiety „LGBTI+” agencja spytała członków irlandzkiej społeczności LGBT, czy czują się oni bezpiecznie w Irlandii. Zaskoczeniem nie powinien być fakt, że większość respondentów udzieliła odpowiedzi przeczącej.
60 procent ankietowanych przyznało, że woli nie trzymać się za ręce w miejscach publicznych. Obawiają się, że tego typu gesty mogą wywołać agresję u mijających ich ludzi. Co więcej, geje i lesbijki nierzadko spotykają się z wyzwiskami i groźbami. Nie brakuje także ataków fizycznych w postaci opluwania, bicia czy rzucania przedmiotami.
Sytuacja na szczęście nie jest tragiczna – aż 67 proc. ankietowanych twierdzi, że irlandzki rząd czyni duże starania w walce z homofobią. Należy jednak pamiętać, że w nawet najbardziej tolerancyjnym społeczeństwie nigdy nie zabraknie osób atakujących innych za odmienny styl bycia.
Przemysław Zgudka
Redakcja portalu informuje:
Wszelkie prawa (w tym autora i wydawcy) zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów zabronione.